My Neo-Pussy Isn't a Cis Vagina-and I Like It That Way

sie 23, 2021
admin

This Women’s History Month, we’re honoring the histories of forgotten women and imagining a new future for women and gender non-conforming people. Przeczytaj więcej o naszej misji tutaj.

Pamiętam, że wiele lat temu myślałam, że pieprzyć się dopochwowo byłoby szczytem łatwości w moim życiu – nie tylko fizycznie łatwe i proste, ale także emocjonalnie, a może nawet przestrzennie łatwiejsze.

Przypuszczałam, że sama wymiana 'a’ na 'b’ lub, bardziej dokładnie, upcycling mojego penisa w neo-pochwę odpowie na wszystkie pytania, które unosiły się wokół mojej bałaganiarskiej głowy przez wiele lat. Zakładałem, że to wszystko będzie miało sens i będzie partią wszystkich partii w odniesieniu do moich celów życiowych i w odniesieniu do seksu. Poszłabym do waginy i cały świat byłby na swoim miejscu.

Reklama

To było binarne i redukcyjne myślenie z mojej strony. Szczerze wierzyłem, że jeśli tylko przekroczę granicę płciowo-płciową, moje ciało i umysł zsynchronizują się i staną się logiczne. To, czego nie przewidziałam i być może nie mogłam przewidzieć, to kipiące życie w mojej trans-jakości i to, jak bardzo wielkimi literami Queer to życie może się stać – i jak puste i odległe medialnie zdefiniowany „transseksualny punkt zwrotny” będzie się potem czuł.

Podczas gdy społeczność trans nadal walczy o przyznanie jej zwykłej godności i szacunku w naszym codziennym życiu, punkt zwrotny zwiastował naszą akceptację w patriarchacie już pochłoniętym próbami dzielenia i rządzenia kobietami. Jako punkt krytyczny rozdał nagrody i okładki magazynów, zachęcał do medialnego szału na nasze historie, nie dając nam tak naprawdę szacunku, aby przejść głębiej pod skórą.

Zobacz: The Reality of Trump’s Trans Military Ban

Nigdy nie czułam się tak komfortowo z pragnieniami społeczeństwa, aby mnie kontrolować i podejmować decyzje o mojej przydatności do wejścia w ich przestrzenie. Queer, z definicji, zawsze był odrzucany przez społeczeństwo. Dla mnie zaczyna się to czuć dużo bardziej jak w domu.

Wychowałam się w czasach, kiedy narracja wokół tożsamości trans polegała na jak najszybszym przejściu z „niewłaściwego” ciała do „właściwego”, nigdy nie zatrzymując się, by po drodze zmierzyć temperaturę lub zobaczyć widoki. Słowa „ukradkiem” i „przechodząc” oraz zdanie „nigdy się nie dowiedzą” były celami, do których należało dążyć. Bycie trans było traktowane jak niechciana etykietka, taka, którą należy ukryć i odrzucić. Wyraźnie pamiętam, jak złościły mnie słowa „transpłciowy” czy „transseksualny”, ponieważ czułam, że proces stawania się sobą był uważany za tak rozpaczliwie wstydliwy, przerażająco otwarty i bezbronny. Chciałam czuć się naturalnie, idealnie napuszona i gładka. Zredukowałam „trans” w moim życiu do rzeczy, która mnie powstrzymywała, a nie do rzeczy, która dawała mi życie.

Reklama

Punkt krytyczny działał w ten sam sposób. Celebrował faktyczną redukcję trans-jakości, podkreślając, jak bardzo możemy przypominać osoby cis. Zawstydziło to o wiele więcej osób, niż domyślnie powitało. Słynna sesja zdjęciowa Caitlyn Jenner w Vanity Fair i okładka Laverne Cox w Time są tak bardzo związane z normatywnym pięknem i atrakcyjnością seksualną, że w porównaniu z nimi ich wkład w rozmowę o tożsamości płciowej wydaje się niewielki. Gdyby zmiana polityczna mogła być zamknięta w okładce magazynu, nie bylibyśmy tak poruszeni rzadkością czarnej modelki na froncie Vogue.

Laverne Cox na okładce Time w 2014 roku. Photo courtesy of Time

W ciągu ostatnich kilku lat odnalazłam prawdę i życie w moim wonkily queer body. Istnieję w mojej cudownej trans-jakości. Moja neo-cipka nie jest cis waginą. Nie, dla mnie jest o wiele bardziej elegancka i wielowymiarowa niż jakakolwiek prosta kopia czy symulacja. Jest dziełem sztuki, pochwą-rzeźbą stworzoną z tych części penisa i jaj, które są wystarczająco użyteczne i dynamiczne, by zawierać w sobie drugie życie. Blizny, które biegną wzdłuż obu stron moich warg sromowych są moimi medalami honoru. Zawierają dumną prawdę, że miałam odwagę szukać całości.

Moja neo-pochwa jest dziełem feministycznym, a osiągnięcie tego zrozumienia było moim własnym, cichszym, dziwniejszym punktem zwrotnym. To kobiece uczucie zrozumieć, zaakceptować i objąć, że moja neo-pochwa nie jest w rzeczywistości pochwą. Uwielbiam ją teraz za wszystko, czym jest, a nie za to, jak bardzo może się wydawać, że jest „prawdziwa”. Być może teraz możemy pracować w kierunku uzyskania porady i opieki dla naszych wagin, jak są naprawdę. Porady dotyczące bezpiecznego seksu dla transseksualistów są tak żałośnie nieodpowiednie, że byłyby niemal śmieszne, gdyby nie zdumiewające wskaźniki HIV w populacji trans femme. Obecnie znajdujemy się w grupie najwyższego ryzyka przenoszenia wirusa HIV – fakt ten nie umknął mojej uwadze, jako że jestem nosicielką wirusa HIV od ponad 25 lat.

W ciągu ostatnich kilku lat moje pisanie pozwoliło mi znaleźć miejsce dla siebie w rosnącej społeczności queerowych osób trans i płynnych płciowo. Są to ludzie, którzy nie chcą zgasić swojej trans- lub queerowości w cis-normatywnym hashtagu – są to ludzie badający wrodzoną siłę naszej odmienności, naszej „inności”. Żadna z osób, z którymi ostatnio rozmawiałam, nie chce się podobać ani „przejść”, ale chcą i zasługują na bezpieczeństwo, czy to w pracy, na ulicy, czy między łóżkami.

Reklama

Czuję się wzbogacona przez narracje, w których wcześniej posiadane kutasy są omawiane z szacunkiem, a nie przerażeniem; w których trans femme tops mogą otwarcie dyskutować o sztuce używania kutasów strap-on, by stać się biegłymi w pieprzeniu; w których queerowe tożsamości są pierwszym punktem celebracji, a dyskusje, w których nasze ciała są postrzegane jako całkowicie piękne same w sobie; w których chirurgia jest postrzegana jako środek do tworzenia nowych ziem, a nie jako faksymile cis-egzystencji.

Istnieje rosnąca grupa osób trans, które odrzucają narrację i hierarchię cis, która jest subiektywnie oparta na tym, że robimy tylko tyle, by się dopasować. Redukcyjna idea bycia „tak jak oni” – bycia cis kopią – staje się coraz bardziej nieaktualna. Wiele osób trans, tak jak ja, trzyma się swoich blizn pooperacyjnych jako totemów swojej podróży i osiągnięć. Wiele z nich poszukuje nowych słów i nowego języka, by opisać siebie i nasze ciała. Nasz punkt krytyczny ma dopiero nadejść.

Tworzymy nowe przestrzenie i nowe orgazmy – różnorodne rzeczy, które mogą obejmować genitalia, pracę z oddechem, fantazje w naszych głowach lub po prostu staroświecki pot i kapanie. Narracja ta jest prawdziwie inkluzywna i nieosądzająca, ponieważ za punkt wyjścia przyjmuje nieodkryte lądy – nie te zapożyczone, hierarchiczne.

W tej nowej przestrzeni decydujemy o tym, jak chcemy celebrować naszą trans-jakość i jak zdefiniować zmiany, których możemy dokonać w naszych ciałach. Odchodzimy od prostych binariów na rzecz czasu, w którym wiele różnych modeli trans-jakości ma taką samą wartość; w którym płynność i binarna niepewność są OK. Kiedy w końcu nadejdzie nasz punkt krytyczny, mam szczerą nadzieję, że skończy się codzienna harówka polegająca na walce o przestrzeń. W końcu nie zrobiłam sobie waginoplastyki tylko po to, żeby dostać się do patriarchatu. Fuck that.

Queer Sex się w Wielkiej Brytanii w dniu 19 kwietnia i dostępne do pre-order teraz na Amazon.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.